Aż pięć dni 50-letni mężczyzna spędził na bezludnej wyspie (Palmas). Służby ratunkowe odnalazły Brazylijczyka, który pływając w oceanie w pobliżu Rio de Janeiro został porwany przez fale i zaginął.

Uratowany przyznał, że najtrudniejszym wyzwaniem dla niego było pragnienie oraz doskwierający głód. Na szczęście podratowała go przyroda, bowiem podczas jego pobytu padał deszcz, a on pił wodę deszczową (deszczówkę). Na wyspie schronił się w opustoszałej chacie rybackiej, w której znalazł m.in. koc. Jednak noce były chłodne, a on nie potrafił wytworzyć ognia z tego co miał do dyspozycji. Jak widać zabrakło mu umiejętności survivalowych. Być może mając je zostałby szybciej odnaleziony lub odnaleziony w lepszej kondycji zdrowotnej. Podobny przypadek rozbitków opisywaliśmy kilka lat wstecz.

Zdesperowanego mężczyznę odnaleziono dzięki turyście opływającego na skuterze wodnym wyspy znajdujące się w pobliżu brzegów Rio de Janeiro. To on poinformował lokalne służby o pojawieniu się człowieka na uznawanej za bezludną wyspie Palmas.